piątek, 9 maja 2014

Rozdział O2

Dobra no ten rozdział może nie jest długi i nie wiadomo jak cudowny, ale jest. On pokazuje moje uczucia dzięki niemu mogłam pozbyć się tych strasznych emocji. Mam nadzieje że się spodoba :) Pisać czy mam pisać kolejny rozdział czy na tym zakończyć moje pisanie?:) 
Pisałam go przy tej piosence. Może nie pasuje do rozdziału, ale dużo pomogła mi w pisaniu tego rozdziału :)

Dziewczyna zmierzyła mnie okrutnym i zimnym spojrzeniem. Zagryzłam wewnętrzną stronę wargi i spojrzałam w jej oczy. Były ciemne, była w nich nienawiść.. Spowodowana moją obecnością. Dziewczyna zaśmiała się i znów spojrzała na mnie w tedy usłyszałam jej głos był delikatny ale słyszałam w nim tyle nienawiści.
- Po co ją tu przyprowadziliście, ani nie jest ładna , fajna pewnie też nie jest. – zaśmiała się wstając .
- Nicole to jest twoja siostrą – powiedział pan Black na to dziewczyna się zaśmiała.
- Nie tato to nie jest moja siostry ja nie mam siostry, a to – wskazała na mnie i pokiwała głową – Jest bachor z domu dziecka który nic w sobie nie ma. Zero stylu, Zero przyjaciół , zero życia. To jest śmieć którego nikt nie chciał, nie kochał dlatego go wyrzucił . – warknęła i wyszła z domu. Momentalnie do oczu napłynęły mi łzy. To co powiedziała  słyszałam bardzo często w szkole , na ulicy a nawet w domu dziecka ale to i tak bolało coraz bardziej każdego dnia ból jest inny. Silniejszy.  Kiedy łzy zaczęły spływać po moich policzkach pani Black chciała mnie przytulić, ale szybko wstałam i uciekłam do pokoju. Zamknęłam drzwi na zamek i położyłam się na łóżku. Teraz pozwoliłam łzą swobodnie spływać po moich policzkach. Makijaż coraz bardziej rozpływał mi się po policzkach zostawiając czarne od tuszu linie. Zamknęłam oczy i zagryzłam mocno wargę.
Wszystko było za szybko, za szybko wzięli nade mną opiekę, za szybko tu weszłam, za szybko w mieszałam się w ich rodzinę, za szybko uwierzyłam, że mam w końcu rodzinę. To było moje głupie marzenie. Marzenie które mogło się spełnić, ale przecież to nie moja rodzina, to są obcy ludzie. Ta dziewczyna miała racje do niczego się nie nadaje. Jestem nikim kolejną naiwną osobą która marzy by mieć swój dom , rodziców , rodzeństwo, ale przecież to nie jest możliwe. Jestem z domu dziecka moi rodzice mnie nie chcieli, nie kochali mnie. Wiec dlaczego obcy mi ludzie mają mnie pokochać jak swoje dziecko ? Skoro się wcale nie znamy.  Czemu mieli by mnie zostawić? Pokochać i opiekować się jak swoim dzieckiem skoro nie jestem ich. Skoro moi właśni rodzice mnie nie kochali! Dlaczego oni by mieli. To nie jest realne to jest niemożliwe by mnie traktowali jak swoją. No i nie będą zawsze , wszędzie będę wyrzutkiem którego nikt nie będzie chciał. Będzie tak puki nie umrę. Dlatego śmierć powinna przyjść jak najszybciej.
Wstałam szybko i podeszłam do swojej torby leżącej w roku pokoju uklęknęłam i ją otworzyłam znalazłam swoją kosmetyczkę usiadłam i oparłam się o łóżko wyciągnęłam z niej mały metalowy kwadracik. Zagryzłam wargę i przyłożyłam go do swojego nadgarstka. Przejechałam wzdłuż niego powoli i dokładnie . Odchyliłam głowę w tył i zagryzłam mocniej wargę . Zrobiłam kolejną kreskę a potem następną. Krew zaczęła spływać po mojej dłoni jak łzy po moich policzkach. Czułam w końcu spokój wszystkie emocje opadły. Czułam spokój w końcu było mi dobrze. Nareszcie czułam się jak w domu. Zamknęłam oczy i pozwoliłam bezwładnie by krople krwi spadały na biało szary puchaty dywan. Położyłam głowę na  łóżku odchylając ją zagryzłam wargę. W końcu mogłam odetchnąć. 
- Zabierz mnie stąd ! – szepnęłam i już nic nie czułam. 

3 komentarze:

  1. pisz nexxt świetnie piszesz <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do udziału w konkursie na najlepsze fanfiction :)
    http://call-me-clown.blogspot.com/2014/06/konkurs.html

    OdpowiedzUsuń