- Kiedyś byłam ważna dla nich.. Najważniejsza, zawsze gdy wracałam ze szkoły oni zabierali mnie gdzie tylko chciałam. Miałam wszystko, ale oni zaczęli myśleć o adopcji, aż w końcu pojawiłaś się ty. A ja ? Ja już dla nich nie istnieje. – dziewczyna wstała i powoli zgrabnym krokiem podeszła do mnie. Spojrzała w moje oczy i się zaśmiała
– Jestes nikim. Dlaczego oni tak się tobą zajmują jesteś zwykłym bachorem z domu dziecka, którego nikt nie chciał. Tutaj też cię nikt nie chce , wynocha stąd odejdź, zniknij. Zdechnij ! – krzyknęła, a do moich oczu napłynęły łzy.
Jak szybko stałam koło niej tak szybko zbiegłam na dół . Wybiegłam z domu i pobiegłam w stronę parku.
Pogoda była okropna, ciagle padało było już bardzo ciemno a wiatr wiał jeszcze bardziej niż zwykle. Zawsze kiedy było mi źle, smutno wierzyłam że to dlatego jest taka pogoda, że gdy ja płacze to tak jakby deszcz był moimi łzami, a świat moim sercem , które codziennie krwawiło i płakało. Biegłam przed siebie, aż dotarłam pod jakąś ławkę . Usiadłam na niej pozwalając łzą spływać bardziej po moich policzkach. Podciągnęłam nogi pod brodę i otuliłam je swoimi nagimi rękoma . Schowałam twarz między kolana i płakałam. Tu nikt mnie nie usłyszy. To tu moge byś sobą mogę płakać , krzyczeć, nie ważne co bym robiła nikt mnie nie zobaczy. Lubiłam takie pogody, zawsze w tedy mogłam byś sama, gdyz padał deszcz ludzie boją się deszczy, ale czemu to sama nie wiem. Są chamscy a deszcz może .. Boją się że zmyje ich zło i zostaną w końcu dobrzy ? Nie wiem może to tylko mi się tak wydaje. A może ..
W tej chwili usłyszałam skrzypiącą ławkę i dłoń na moim nagim kolanie . Wyprostowałam się i spojrzałam na dłoń. Przejechałam spojrzeniem po długości ręki aż do twarzy. Zagryzłam wargę kiedy ujrzałam chłopaka ze szpitala.
- Dlaczego płaczesz ? – zapytał chłopak, a ja po prostu się na niego gapiłam. – Taka piękna dziewczyna nie powinna płakać – podniósł dłoń i przetarł kciukiem po moim policzku delikatnie sie uśmiechając. Zagryzłam wargę i nadal patrzyłam na niego bojąc się by nie zrobił mi krzywdy.
- Nie bój się mnie, chcę ci pomóc, a nie skrzywdzić – powiedział i delikatnie sie uśmiechnął chwytając moją dłoń. – A teraz powiedz mi Holly co się stało, że po twoich pięknych policzkach spływają łzy.
Podniosłam głowę z naszych dloni na jego twarz. Spojrzałam w jego oczy widziałam w nich szczerość. Go to na prawdę obchodziło. No Holly powiedz mu on zapamiętał twoje imię może cię nie skrzywdzi. Ale co on mogł robić o tej godzinie w parku i to do tego że pada. Boże nie wiem co mam robić.
- Co tu robisz ??- powiedziałam i od razu strzeliłam sobie w twarz w myślach bo chłopak się zaśmiał
- Wracam do domu, a ty ? – zapytał a ja odwróciłam głowę – Możesz powiedzieć nie skrzywdzę cię.
- Pokłóciłam się z ...- zagryzłam wargę. No brawo właściwie to nie wiem kim ona może być dla mnie
- Spokojnie. Powiedz z kim i skąd są te ślady ? – pokazał na moje nadgarstki które są zabandażowne.
Natychmiast spuściłam głowę i zamknęłam oczka. Chłopak podniósł mój pod brudek i uśmiechnął się dodając mi otuchy. Po dłuższej chwili postanowiłam mu powiedzieć co się stało. Może dlatego, że był miły. Ehh sama nie wiem po prostu wygadałam mu się ze wszystkiego. Opowiedziałam mu o moim dzieciństwie, domu dziecka o prześladowaniu. O państwu Black . Po prostu to zrobiłam jak powiedziałam jedno słowo reszta popłynęła sama. Nie mam pojęcia czemu ale potem zrobiło mi się dobrze. Potrzebowałam się komuś wygadać przez ostatnie 17 lat nie miałam nikogo z kim mogłam pogadać..
Jejku przepraszam rozdział jest do bani -.-
Przepraszam za błędy ! ;c
Mam nowe zasady każdy nowy rozdział będzie dodawany w soboty :3
Jeśli nie dam rady dodać lub napisać to wcześniej dam wam znać :)
Proszę o wasze : gg, ask czy co kol wiek by się z wami skontaktować .
Mogę założyć tt jeśli ktoś będzie chciał by go po informować o nowych rozdziałach c:
Dziękuję za komentarze, proszę o więcej ich gdyż bardzo mnie motywują :D
Rozdział na drugim blogu może pojawi się w weekend c:
Rozdział na drugim blogu może pojawi się w weekend c:
Przepraszam, że taki krótki :c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz